Dziś nie miałam ochoty na długie namyślanie się co przyrządzić.
Wpadł mi do rąk groszek konserwowy, szperając w lodówce okazało się, że jest kalafior i ziemniaki. Bomba! Zrobię zupę.
Jak się okazało, zupa wymyślona w mgnieniu oka jest prosta, szybko się ją przyrządza i smakuje wyśmienicie, szczególnie ze śmietaną i zieleniną.
Jeśli chodzi o zieleninę, może być to koperek czy natka pietruszki, u mnie to drugie, uwielbiam natkę pietruszki ten zapach kolor i niepowtarzalny smak, który nadaje zupom, kanapkom, sałatkom etc.
Nie spodziewałam się takiego efektu końcowego, dlatego oczywiście z przymrużeniem oka, pozwoliłam sobie nazwać tą zupę "Wykwintną".
"Wykwintna" zupa kalafiorowo - ziemniaczana z zielonym groszkiem
4 porcje
Składniki :
puszka groszku konserwowego
kalafior ( różyczki – mój był mrożony) ok. 40 dkg
ziemniaki 4 dość duże
znikoma ilość włoszczyzny ( naprawdę znikoma - można pominąć)
posiekana natka pietruszki ( ilość - w zależności od upodobań)
bulion warzywny ok. 1l
woda 1l
sos sojowy ( u mnie zamiast soli, stąd zupa została zabarwiona na lekko brązowy kolor)
sól
pieprz
kilka ziarenek ziela angielskiego
4 łyżki śmietany
Przygotowanie:
Do garnka wlewamy wodę i bulion, obieramy ziemniaki kroimy w kostkę i wrzucamy do garnka, gotujemy 10 minut. Po 10 minutach wrzucamy kalafior doprawiamy solą i pieprzem, wrzucamy kilka ziarenek ziela angielskiego. Jak kalafior będzie już miękki dorzucamy odcedzony wcześniej groszek, (można użyć mrożonego groszku, tylko trzeba go wrzucić razem z kalafiorem) podgotowujemy jeszcze 5 minut i gotowe.
Do zaprawienia dodajemy śmietanę i posiekaną natkę pietruszki.
Smacznego!
W nawiązaniu do Sputnika
Ostatnio zaczytuję się w książkach Haruki Murakamiego jestem już pod koniec
„ Sputnik Sweethart”. Niesamowite jak bardzo chciałoby się przewidzieć dalsze losy bohaterów, a jednak, wszystko co moglibyśmy sobie wyobrazić zwrot akcji i tak będzie inny, przez to zaskakująco – fenomenalny. Nie chcę wam zdradzać żadnych szczegółów, jednakże jest to japońska opowieść, o wnikaniu w siebie, szukaniu siebie, pragnieniach i rzeczach niemożliwych. Wszystko przeplecione kulturą wschodu i tu niespodzianka, bo nie tylko. Niespodziewane wakacje w Grecji i pełno niedopowiedzeń.
Do czego wszystko w tej książce zmierza?
Pozdrawiam
Inka
No muszę w końcu obadacć tego Harukiego, najlepiej przy zupie wykwintnej :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie zupy bez przepisu. Takie dania z potrzeby chwili.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam jesiennie.
Haruki jest niezwykly, mysle ze jego ksiazki ciezko jest zrozumiec, gdy sie wyrasta z zupelnie innego ,,backgroundu''-Japonia to po prostu inny swiat. sama mysle nad niektorymi historiami od wielu miesiecy. a zupa bardzo ciekawa. chetnie sprobuje. pozdrawiam! zapraszam na majmilys.blogspot.com piszemy o kulinariach na luzie, czesto z przymruzeniem oka;)
OdpowiedzUsuńDziękuję za uznanie dla zupy "wykwintnej", a co do Maurakamiego, to fakt nie łatwo go zrozumieć. Zaczynam czytać bardziej o nim i właśnie jego twórczości "Haruki Murakami i muzyka słów" Jay Rubin.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko! to spice