Zorza polarna nad Ersfjord w Tromsø. Zdjęcie: Bjørn Jørgensen / Innovation Norway
(zdjęcie pochodzi ze strony: http://www.amb-norwegia.pl/travel/Niechaj-stanie-si-zorza/)
Jesień, zimna jesień. Na rękach noszę już rękawiczki i wieczorami przesiaduję pod kocem. Czytam, zastanawiam się i zaczęła mi się podobać Norwegia, szczególnie fiordy norweskie, piękne czerwono - miedziane chaty, przeszywające zimno i przepyszne łososie. Te niekończące się drogi, puste i niezamieszkane. Te krajobrazy i czyste powietrze. Ogromna bliskość z naturą i samym sobą, bez pośpiechu, gwaru i tego byle jakiego blichtru. Ach i zorza polarna, chciałabym kiedyś móc ją zobaczyć. Nigdy tam nie byłam, ale mam nadzieję, że już niedługo. A na dziś przygotowałam zupę krem z kalafiora i cebuli podaną z grzankami i boczkiem. Okazała się strzałem w dziesiątkę jeśli chodzi o czas przygotowania i smak, który jest niezrównany, przepyszny i lekko przełamany chilli. A do tego jest sycąca i rozgrzewa. Tak więc po drodze do domu kup kalafior ...
Zupa krem z kalafiora i cebuli
(przepis jest mojego autorstwa)
1 duży kalafior
3 średniej wielkości cebule
jasnozielona część pora - opcjonalnie
70 g masła
1,5 litra bulionu cielęcego / u mnie kostki bulionu cielęcego knorr
sól, pieprz
szczypta chilli w proszku
1 płaska łyżka ziół prowansalskich
100 g boczku wędzonego
1 czerstwa bułka
Kalafior myjemy i oddzielamy na różyczki, odkładamy na durszlak. Cebulę obieramy i kroimy na paski (nie musimy martwić się, że nie wychodzą nam równe paski i tak wszystko zostanie zmiksowane), pora również kroimy (możemy na talarki). W dużym garnku rozpuszczamy masło i przekładamy do niego cebulę i pora, posypujemy łyżką ziół prowansalskich i smażymy na średnim ogniu ok 10 minut aż cebula i por zmiękną. W tym czasie kostki rosołowe (pamiętajmy, że na każde pół litra wody przypada jedna kostka) wkładamy do naczynia z miarką i zalewamy ciepłą wodą odmierzając 1,5 litra, mieszamy do rozpuszczenia. Kiedy cebula jest już miękka wkładamy do niej kalafior i zalewamy przygotowanym bulionem. Gotujemy do miękkości kalafiora. Korzystamy z wolnej chwili i przygotowujemy grzanki i boczek do przybrania zupy i nadania ostatecznego smaku. Na bardzo rozgrzaną i suchą patelnię wrzucamy pokrojoną w kostkę bułkę, czekamy chwilę i mieszamy ( i tak kilka razy, aż będą odpowiednio dla was zrumienione), następnie zdejmujemy i odkładamy na talerzyk. Na tą samą patelnie wrzucamy pokrojony w kostkę boczek podsmażamy go do odpowiadającego nam poziomu i również odkładamy na bok. Po ugotowaniu kalafiora całą zupę miksujemy na jednolita masę, solimy i pieprzymy do smaku. Gorącą zupę nakładamy do miseczek polewamy odrobiną oliwy z oliwek, posypujemy szczyptą chilli i dekorujemy grzankami i boczkiem, można użyć również świeżych ziół (u mnie bazylia). Podajemy od razu po nałożeniu grzanek ponieważ szybko nasiąkają zupą i przestają być chrupiące.
Smacznego!!!
Pozdrawiam!
Inka
chili musi nadawać całości ciekawy smak :)
OdpowiedzUsuńCoś niesamowitego z tą zorzą! :))
OdpowiedzUsuńA zupki niesamowicie rozgrzewają w październiku :))
monami:
OdpowiedzUsuńOj tak nadaje ostrości, i raczej jest konieczna w tym zestawieniu składników. :)
Aurora:
Prawda że piękna, cudowna ...
Oj rozgrzewają i są pyszne .
Pozdrawiam ciepło!
Inka